„Znajdziesz w polu mój grób”

Odsłona 3.

 

(Znowu wnętrze izby u Kurków. Obecni Kurek, Kurkowa i Hanka).

Kurkowa: (energicznie krząta się po izbie i po chwili zatrzymuje się przed pogrążoną w zadumie Hanką): Hanka! Do roboty! Co z tobą dziewczyno? Jak nie myśli, to płacze, jak nie płacze to wzdycha i tak z nią zawsze… A już dzisiaj – skaranie boskie…

Kurek: (łagodnie) Daj spokój dziecku! Przecież dzisiaj jej dzień, jej imieniny!

Kurkowa: Aha! To dzisiaj ten piętnasty! Nareszcie doczekałaś się!

Kurek : Życzę ci córuś… cóż pierwsze – czego dziś każdy z nas pragnie najwięcej… końca wojny… niewoli… (całując ją w czoło) Obyś dziecko szczęśliwą była! Oby ci się wszystkie marzenia spełniły!

Hania: (z westchnieniem) Czy się też spełnią tatusiu! Mój Boże!…

Kurek: (z uśmiechem) Spełnią się, spełnią… tylko bliżej nocy… A iskry z ognia tak strzelały… Będą goście! (do siebie) A ciekawe jak też będą uzbrojeni…

Kurkowa: (wpadając mu w mowę) Widzisz, widzisz, co to staremu świta, w głowie. To może by tak tobie jaką pepeszę i poszedłbyś z nimi do lasu, co?

Kurek: Oj czemu nie! Nie brzęczałabyś za uszami!

Kurkowa: Ale widzisz, jaki ci to zuch… jaki to…

Hania: (przerywając jej) Niech mama da spokój!

Kurek: Lepiej przyszykuj co dobrego, chłopcy głodni będą, zmarznięci… Bimbru by im trzeba…

Kurkowa: Juści, za to, że mi strachu i grozy napędzą!

Kurek: To cóż chcesz? Czyż najpiękniejszy hasz kwiat ma tak marnie usychać w Oświęcimiu? Muszą przecież chłopaki…

Kurkowa: (przerywając) Muszą! Nie wszyscy muszą! Niespokojne duchy są ci i tyla!

Kurek: To i dobrze! Jak najwięcej nam takich! Niech kropią Szwaba za naszą krzywdę! Czyż ci nie zaszczyt, że naszej Hanki narzeczony…

Hania: Oj mamo, mamo, bo ty zawsze dla Władka taka niechętna!…

Kurkowa: Cicho dziecko! Młoda jesteś nie rozumiesz… Ja ci go lubię tego urwisa… Wkręci się to wszędzie, a gdzieżby do serca nie… Bóg widzi, że mu życzę jak najlepiej, ale też nikt twego szczęścia tak nie pragnie jak ja!

Hania: On jest dla mnie szczęściem!

Kurkowa: (z ciężkim westchnieniem) Ej… zgaszą ci to szczęście, nim się zdoła rozświecić…

Hania: (z niepokojem) Co… Co mama… Co mama chciała przez to powiedzieć?

Kurkowa: A właśnie śnił mi się dzisiaj… śnił mi się z okropną raną na piersiach, blady, obdarty…

Kurek: (ponuro) Zły to znak!

(Zasłona spada)

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.