Boże Narodzenie

Boże Narodzenie w każdym wiejskim domu poprzedzone było licznymi przygotowaniami. Okres przed Bożym Narodzeniem to czas krzątania się po domu gospodyń które przygotowywały się na nadejście świąt. Przygotowania przedświąteczne polegały na robieniu generalnych porządków w izbach, przygotowywaniu i pieczeniu świątecznych ciast oraz przygotowywaniu innych potraw na Wigilię Bożego Narodzenia (która w Polsce zadomowiła się na stałe w XVIII wieku) i święta.

Wigilia uważana była za dzień, którego przebieg miał decydować o całym nadchodzącym roku. Jak spędziło się Wigilię, tak miało być przez cały nadchodzący rok. Zatem należało go przeżyć w zgodzie, spokoju i okazywać sobie życzliwość.

Z Wigilią związanych jest jeszcze wiele ludowych wierzeń jak choćby to, że jeśli w Wigilię pierwszym gościem był mężczyzna, to miało to zwiastować szczęście w domu przez cały rok. W Wigilię także nie było wolno niczego pożyczać.

W przygotowaniach do Bożego Narodzenia uczestniczyły oczywiście nie tylko kobiety. Także i mężczyźni mieli „przydzielone” swoje „zadania”. Do obowiązków każdego gospodarza należało oczywiście przyniesienie z lasu drzewka – świerka lub jodły – które po przystrojeniu stawało się choinką. Do obowiązków gospodarza należał także inny obowiązek, a mianowicie zapewnienie na świąteczny stół potrawy której nie mogło nigdy zabraknąć, czyli karpia. Oczywiście do jego obowiązków należało także wcześniejsze odpowiednie „opatrzenie” tej ryby.

Przygotowanie wszystkich potraw, pieczenie ciast i ubieranie drzewka, z reguły miało miejsce w Wigilię. Jak to już wcześniej było wspomniane przygotowanie potraw było czynnością zarezerwowaną dla kobiet i w tym dniu mężczyźni i dzieci byli w kuchni osobami delikatnie mówiąc niezbyt chętnie widzianymi. Świadczyć o tym może choćby charakterystyczne, żartobliwe powiedzenie: W Wigilijo dzieci bijo, za piec wsadzo, jeść nie dadzo.

Do obowiązków dzieci w Wigilię, oprócz oczywiście bycia grzecznymi, należało strojenie przyniesionego drzewka. W czasach gdy jeszcze nie było elektryczności, na choince mocowano specjalne świeczki zamiast obecnie wieszanych lampek elektrycznych. Z pozostałych ozdób dominowały głównie wykonane własnoręcznie przez dzieci lub gospodynie ozdoby w postaci papierowych łańcuchów, bibułowych aniołków i innych ozdób wykonanych z papieru i słomek. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu tak popularnych dziś bombek choinkowych po prostu nie znano. Na choince, głównie z myślą o najmłodszych, wieszano także różnego rodzaju smakołyki, takie jak ciastka i pierniki własnego wypieku, jabłka, a z czasem także cukierki. Ale biada temu kto chciał je „za wcześnie” zdjąć z choinki i skosztować.

Wigilia w chacie wiejskiej. „Kłosy” 1878 r.
Wigilia w chacie wiejskiej. „Kłosy” 1878 r.

Gdy już zakończyły się przygotowania, wykonano wszelkie prace i wszystko było zapięte „na ostatni guzik”, rozpoczynano wieczerzę wigilijną. Oczywiście wszystkie dzieci w wigilijny wieczór czekały przy oknach wypatrując z niecierpliwością pierwszej gwiazdki – znaku do rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej. Wigilię rozpoczynano oczywiście tradycyjnie od przełamania się opłatkiem i złożenia sobie życzeń. Opłatki w okresie przedświątecznym były wypiekane przez organistę, a następnie – po poświęceniu przez księdza – roznoszone po domach. Stół wigilijny był przykryty białym obrusem. Pod obrusem lub na obrusie – w zależności od domu – leżało drobne siano na którym kładziono opłatek.

Była także tradycja aby do stołu zasiadać według wieku (taką kolejność zachowywano, aby także i w takiej kolejności „schodzić z tego świata”) lub hierarchii (z reguły pierwszy zasiadał gospodarz). Do tradycji należało także aby przy wigilijnym stole pozostawić jedno dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa.

W kącie izby gospodarz ustawiał snop zboża, co miało wróżyć w zbliżającym się roku urodzaj i dostatek zbiorów.

Tradycja nakazywała aby wieczerza wigilijna składała się z nieparzystej liczby potraw, co miało zapewnić urodzaj w przyszłym roku. Wedle tradycji kultywowanej w niektórych domach, potraw wigilijnych mogło być też dwanaście (na cześć 12 apostołów). Wśród potraw tych, w zależności od zasobności gospodarzy, nie mogło zabraknąć karpia, barszczu czerwonego z uszkami, pierogów z kapustą i grzybami, zupy grzybowej z łazankami, kapusty, klusek z makiem i kompotu z suszonych jabłek i śliwek. Wskazane było skosztować każdej z nich aby którejś nie zabrakło podczas następnej wieczerzy.

Po wieczerzy wigilijnej w części domów także kultywowano tradycję wspólnego śpiewania kolęd oraz snucia wspomnień rodzinnych. Nie był kultywowany, ani chyba zbytnio nawet znany zwyczaj obdarowywania się prezentami. Związane to było także z poziomem zamożności rodzin wiejskich.

Po skończonej wieczerzy gospodarz zbierał ze stołu siano, kruszył do niego opłatek i rozdzielał je wśród zwierząt gospodarskich (bydła). Ze snopa zboża które stało w kącie izby wykruszał ziarno które następnie dawał drobiowi, a ze słomy skręcał powrósła którymi obwiązywał drzewa owocowe rosnące w jego zagrodzie. Wszystkie opisane zabiegi, wedle tradycji, miały zapewnić gospodarzowi i jego rodzinie dostatek w nadchodzącym roku.

O północy większość ludzi podążała do kościoła gdzie odprawiana była pasterka czyli msza rozpoczynająca święta Bożego Narodzenia. Noc z Wigilii na pierwszy dzień Bożego Narodzenia znana była także z innej, bardziej rozrywkowej tradycji. Mianowicie w tę noc kawalerowie robili różnego rodzaju „psikusy” w obejściach gdzie zamieszkiwały panny „na wydaniu”. Psikusy te polegały m.in. na zdejmowaniu i ukrywaniu furtek z obejścia gdzie mieszkała panna. Oznaczało to, iż dana dziewczyna miała duże „powodzenie” u miejscowych kawalerów i wróżyło jej to szybkie zamążpójście. Czasami zdarzało się, iż tak schowana furtka czy brama znajdowała się dopiero na wiosnę – gdy stopniał śnieg.

W pierwszy dzień świąt rozpoczynało się tzw. kolędowanie, czyli obchodzenie domów przez kolędników, którymi z reguły była młodzież i dzieci, przebrani za królów, Heroda, aniołów, śmierć, diabła czy pasterzy. Kolędnicy podczas wizyty w domu śpiewali kolędy lub przedstawiali krótkie scenki, niekiedy o żartobliwym charakterze. W zamian za to gospodarz dawał im ciasto lub inne łakocie ze świątecznego stołu. Z czasem ciasto i słodycze zostały zastąpione drobnymi datkami pieniężnymi. Z biegiem lat zwyczaj kolędowania po domach zanikał. Obecnie jednak daje się zaobserwować odrodzenie tego zwyczaju, gdyż od kilku lat wędrujących po domach kolędników widać od nowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.