Pomimo tego, iż pora zimowa była czasem wolnym od prac polowych, mieszkańcy wypełniali ją innymi zajęciami. Kobiety i dziewczęta w długie jesienno-zimowe wieczory zbierały się na tzw. pierzakach. Darcie pierza odbywało się według kolejności ustalonej np. przy wspólnym kopaniu ziemniaków.
Każda szanująca się gospodyni miała własną hodowlę kaczek, indyk lub gęsi, czyli drobiu który oprócz tego, iż dawał smakowite mięso, był także „dostawcą” pierza. Zwierzęta te w trakcie roku każda gospodyni „podskubywała” z pierza. Tak przygotowane pierze i puch były właśnie „darte” na pierzakach. Darcie pierza polegało na ręcznym odarciu blaszek pierza z lotek, czyli tzw „połów”. Uczestniczki pierzaka siadały przy stole na którym było wysypane pierze przeznaczone do „darcia” i brały po garści pierza które następnie odzierały. Na pierzaku spotykało się zazwyczaj kilkanaście kobiet u jednej z gospodyń i pomagały jej w darciu pierza. Pierzak u jednej gospodyni trwał z reguły (w zależności od ilości posiadanego pierza i ilości uczestniczek) kilka wieczorów. W czasach gdy nie było elektryczności każda uczestniczka przynosiła ze sobą własną lampę naftową aby było widniej. W trakcie „darcia” pierza było gwarno i wesoło. Śpiewano różnego rodzaju przyśpiewki, opowiadano różne historie, snuto opowieści o dawnych czasach, rozmawiano o bieżących sprawach, czy też wymieniano się doświadczeniami i przepisami kulinarnymi. Każdy pierzak kończył się oczywiście poczęstunkiem dla wszystkich uczestniczek (tzw. wyskubkiem), a gospodyni na stół stawiała zawsze „coś mocniejszego” (z reguły wino lub inny słodki alkohol). Po zakończonym pierzaku u jednej gospodyni, kobiety przenosiły się do następnej i pomagały jej w darciu pierza. Z tak odartego pierza gospodyni wykonywała później poduszki, pierzyny lub kołdry.
Przy okazji pierzaków warto także wspomnieć o jeszcze jednym, niemalże nieodzownym „elemencie” który im towarzyszył. Mianowicie w trakcie trwania pierzaka, mężczyźni (z reguły młodzieńcy), chcąc zrobić kobietom „psikusa”, usiłowali wpuścić do izby w której odbywał się pierzak, uprzednio złapanego wróbla lub gołębia. Jak zachowywał się w tym pomieszczeniu wystraszony ptak i co się działo z pierzem zgromadzonym na stole chyba nie trzeba mówić. Próby pozbycia się z izby wpuszczonego intruza potęgowały dodatkowo całe zamieszanie.
Dziś pierzaki zanikły już zupełnie. Każdy woli pójść do sklepu i kupić gotową poduszkę czy kołdrę…
Oprócz pierzaków kobiety w zimowe wieczory zajmowały się także obróbką lnu, konopi, wełny oraz tkactwem. Przetworzony na włókno len wykorzystywany był głównie do wyrobu tkanin które z kolei były przeznaczane na różnego rodzaju odzież i pościel.
Obróbka lnu i konopi była procesem dość pracochłonnym. Po wyrwaniu lnu układano go garściami na polu celem wstępnego wysuszenia. Gdy len wysechł wiązano go w pęki i obijano specjalnymi obijakami torebki nasienne. Tak obite z nasion pęki lnu były następnie moczone przez około dwa tygodnie w wodzie. Po tym czasie rośliny były ponownie poddawane suszeniu, a następnie oddzielano włókna od zdrewniałej słomy. Włókna oddzielano w procesie międlenia przy pomocy międlicy, a następnie usuwano z nich pozostałe paździerze przy pomocy ręcznych trzepaczek lub specjalnych maszyn – trzepaków. Oczyszczone w ten sposób włókno było następnie rozczesywane grzebieniami o różnej gęstości. Z tak przygotowanych włókien były przędnięte na kołowrotkach nici.
Zajmowano się także tkactwem płótna na koszule w czasach gdy materiał taki nie był dostępny w sklepach lub był on bardzo drogi.
Tkano także chodniki. Tkane były one na specjalnych maszynach nazywanych krosnami. Długości takich chodników były różne (w zależności od potrzeb), a ich wspólnym elementem był podobny wzór, czyli różnokolorowe, poprzeczne pasy.
Oczywiście zimowe wieczory nie mogły się odbyć także bez haftowania i wyszywania makatek, serwetek, wykonywania obrusów i firanek czy innych czynności krawieckich. Niekiedy spod wprawnych rąk wychodziły prawdziwe dzieła sztuki, które później zdobiły izbę.
Przez koło gospodyń wiejskich często były także organizowane różnego rodzaju kursy gotowania lub pieczenia w trakcie których każda gospodyni mogła pogłębić tajniki kuchni.
Mężczyźni w okresie zimy zajmowali się głównie pracami naprawczymi różnego rodzaju sprzętów gospodarczych oraz drobną stolarką.
Oprócz zajęć „przypisanych” typowo do pory jesienno-zimowej, były też takie które w gospodarstwie wykonywano codziennie. Zaliczyć można do nich takie czynności jak oporządzanie, karmienie zwierząt czy udój mleka, które to składały się na tzw „oprzątek”. Z reguły oporządzanie zwierząt leżało po stronie mężczyzn, a udoju mleka dokonywały kobiety.